Schlagwort-Archive: Laskonogi

Cienia Młyn, – wieś nad rzeką Cienia (tekst 1), (Schatten-Mühle), ein Dorf am Ufer des Flusses Cienia (des Schattens)

Tekst 1 (w języku polskim)

Na południowym wschodzie w odległości 13 km od Kalisza a 3 km od Opatówka położona była osada z młynem wodnym należąca do dużej wsi zwanej poprostu Cienia. Była to kiedyś ziemia królewska razem z przyległą do niej wsią Michałów.

W roku 1228 jak mówi historia Polski, książe Władysław Laskonogi zorganizował tu wiec dla możnych małopolskich i wydał pierwszy w Polsce przywilej dla ziemiaństwa i rycerstwa Małopolski. Tu też adoptował syna Leszka Białego.

Ostatni z Piastów, król Polski Kazimierz Wielki zamienił te dwie osady ( Cienię i Michałów) na inne „Chroślin i Królenicze w Ziemiach Krakowskeij i Sandomierskiej blisko Wiślicy z dziesięcinami ich, jako też Czarnków przy Koninie w Ziemi Polskiej”[2] oddając je pod nadzór diecjezji gnieźnińskiej w roku 1359.

Cienia i Michałów to miejscowości leżące nad rzeką Cienią, która tu płynąc z południa na północ robi wielki łuk na zachód a później na południe i już w osadzie Trojanów nazywa się Trojanówka. Na tym małym tylko odcinku rzeki Cienia istniały w przeszłości historycznej trzy młyny wodne. Miachałów Młyn, Cienia Młyn i Trojanów Młyn. Rodziny młynarzy znali się ze sobą i byli nawet rodzinnie powiązani. W ogóle mówiąc o powiązaniach rodzinnych można krótko stwierdzić, że były one w tych wsiach tak bliskie, że patrząc jeszcze dzisiaj na twarze ludzi tu mieszkających, można zauważyć ich pokrewieństwo.

Cienia Młyn to osada, w której urodziła się moja mama, Zofia. Najbardziej popularne imię polskiej wsi. Była ona trzecią córką ( po Jadwidze i Józefie) ostatniego młynarza Cienii Młyn, Konstantego Tomaszewskiego i jego żony Antoniny Gibus.

Mój dziadek objął gospodarstwo Cienia Młyn razem ze swoim bratem Stanisławem Tomaszewskim i jego żoną Michaliną Chojnacką. Obie pary wykupiły majątek, przetrwoniony dwukrotnie  przez swojego najstarszego brata, który otrzymał go od ojca a mojego pradziadka Nepomucyna Tomaszewskiego[3]. Obie małżonki tych braci wniosły posag, który pomógł wykupić rodzinne dobra podstawione pod zastaw. Dwaj bracia mogli wtedy się ożenić, to znaczy dostali od pradziadka zezwolenia na ślub. Wspomnę, że dziadek mój czekał na pozwolenia śłubu 15 lat i nie zmieniał zamiaru, bo kochał tą kobietę, a była to moja babcia z Michałowa I. Jak się później okazało obie wybranki posiadaczy majątku Cienia Młyn, były wspaniałymi i pracowitymi żonami.

Życie rodziny i historia całej osady była nam wszystkim tam żyjącym, ciągle opowiadana i przypominana. Podobno istniała kronika Cienii, która została kiedyś zawieruszona i ślad po niej zaginął.

Mieszkając w Kaliszu odwiedzałam wielokrotnie wieś, bo tutaj mieszkali moi dziadkowie a mamy rodzice. W Cienii spędzałam wiele czasu podczas letnich wakacji, różnych ferii, czy świąt. Dzisiaj przypominam sobie każdy kawałek tej ziemi a nawet znam miejsca nie jednego kamienia leżącego tu przy drodze.

Cienia Młyn nadana była naszej rodzinie w roku 1688 ( w pięć lat po wyprawie króla Sobieskiego na Wiedeń). O tym wydarzeniu pisze księga wieczysta wsi. Otrzymał tą ziemię, jak podaje dokument, zaangażowany w pracy młynarskiej Jakub Cieński i Zofia z Cienii ( ich zaślubiny odbyły się w roku 1654). Od tej daty zapisanej aktem nadania, ziemia w Cienii należała do naszej rodziny.

Jest to niesamowite bohaterstwo utrzymać ziemię przez tak długi okres czasu, burzliwej historii Polski.

Ziemia była dla mojej rodziny największym dobrem życia. Ciężka praca i ciągła walka o jej utrzymanie sprawiały, że przywiązanie do niej było niesamowicie wielkie. Kto się tu urodził cieszył się z tego miejsca a jak musiał je opuscić, to całe życie nie zapomniał o nim i powracał w różny sposób do dawnych więzi rodzinych, i do ziemi dającej chleb.

Trzeba zauważyć, że tylko jedno z dzieci, było wybrane na gospodarza czy młynarza, następcę majątku po rodzicach.

Inne dzieci a było ich wtedy wiele, otrzymywały posag, spłatę i z nią odchodziły z rodzinnego domu. Niektórzy kupowali sobie nowe gospodartwo, lub wchodzili w stare obce dofinansowując je lub szukali swojego szczęścia w pobliskim Opatówku lub Kaliszu.

Wten sposób te osoby bydowały i powiększały miasta okolicy. Również moja mama ucząc się w Kaliszu znalazła tu szczęście i stała się później kaliszanką. Nigdy jednak nie zapomniała swojej wsi i jej piękna. Pomagały jej w tym dzieła Mickiewicza to jest „Pan Tadeusz”, którego czytała do końca swojego życia.

Cienia była zawsze bliska każdemu i nikt nie opuścił rodzinnego domu „goły”, czy nie najedzony. Każdy wracał po odwiedzinach z Cieni, obładowany jedzeniem, bo to, co się miało, i to co urosło na polu, dzielono tutaj z innymi chętnie,- po polsku.

Z opowiadań rodzinnych i ze swojego dzieciństwa tu spędzonego wiem, że była to wieś bardzo łądna.

Przez całe gospodarstwo przepływała rzeka Cienia z jej starą odnogą Kropiewnicą (Starą Strugą) między, którymi to korytami leżały łąki, na których pasły się krowy, owce, konie, niekiedy kozy czy gęsi.Tu znajdowały się nietylko łąki, ale bagna i mokradła dochodzące aż do Józefowa i dalej ciągnące się pod sam Marchwacz. Stare koryto rzeki przylegało bezpośrednio na wschodzie do wydm polodowcowych doliny Cienii. Na nich rosły jeżyny, przy bagnach kaczeńce i palmy „kotki”. Stara Struga zwana również Strzechą ( może, dlatego, że strzegła od tej strony gospodarstwo położone samotnie z dala od jakiegokolwiek ruchu) posiadała bardzo ciekawe i tajemnicze przejście przez rzekę. Samo koryto było już zabagnione, zarosłe rzęsą i grążelami nawet niekiedy nie było w nim widać wody, nie posiadało mostka ani kładki do przejścia, tylko pale i kamienie poukładane w rzece. Miejsce to nie było każdemu pokazywane a raczej mogę powiedzieć utrzymywane w tajemnicy. Przechodzić można było trzymając dwa kije w ręce, które po dłuższym czasie i nie opanowaniu techniki przechodzenia zapadały się w dno rzeki jak w bagnie. Było to bardzo odstraszające przejście, nie dla każdego a tylko dla zaufanych i dla zaawansowanych w tej sztuce. Z łąk do gospodarstwa trzeba było przemierzyć bród rzeki, na którym była położona kładka z drutem, a którego można było się trzymać.

Młyn wodny osady, gdzie kiedyś pracował mój dziadek, leżał na południe od przejścia z kłądką. Miejsce od kładki do młyna po stronie lewej rzeki, to ogród gospodarstawa dochodzący bezpośrednio do starej chałupy pokrytej strzechą, w której się wszyscy rodzili. Dom kupił mój pradziadek Nepomucyn ( gdzieś w Świerszynie) po spaleniu się całego dobytku w Cienii Młyn w roku 1904/5. Pierwotny budynek gospodarstwa był biały, ten gotowy składany na miejscu  był – czarny, częściowo bielono go wapnem od strony ogrodu. Postawiono go na tym samym miejscu, na którym stał dom stary, spalony. Budynek ustawiony był tak, że jego szczyty skierowane były w kierunku wschodnio- zachodnim. Wejście do niego było z zachodu z altanką a z południa z sienią. Jak się otwierało drzwi do sieni trzeba było zdjąć obuwie, czapkę i okrycie, umaczać rękę w cynkowej kropielniczce ze święconą wodą i dopiero wtedy przestąpić próg mieszkania, mówiąc „Strzeż Boże”. To samo pozdrowienie używano przy pracy w polu, jeżeli kogoś się tam spotkało.

Ogród przy domu był od północnej strony i rosło tu wszystko co jest piękne. Jabłonie, grusze, porzeczki, narcyze, bez, orzech włoski,modrzew, przy rzece orzechy laskowe. Tu przepływał też wąski strumyk, ze źródła Rosochatka a nieopodal były poustawiane ule. Jak się otworzyło okno od strony ogrodu, to czuło się powiew wiatru/powietrza dzisiaj trudny do opisania zapach ziemi i roślin. Mogę powiedzieć, to była niespotykana świeżość, czy lepiej, woń ogrodowa.

Od strony dziedzińca, okna domu otwierane na zewnątrz ogrzewane były przez południowe słońce.Tu w przeszłości historycznej wrzało pracą. Tu przyjeżdżały do młyna furmanki ze zbożem i jeszcze na drodze przy południowej stronie rzeki Cienii stały w kolejce. Niekiedy było tyle wozów, że dziadek nie mógł opuścić młyna i potrzebował nie jednego pomocnika. Mówiono w okolicy, że mielił bardzo dobrze mąkę,- bo była drobno zmielona na białą. Jak opuszczał młyn był sam też cały biały. Wszyscy w gospodarstwie słyszeli ciągle poruszające się koło wodne. Szumiącą i spadającą z koła wodę. Tylko w zimie jak rzeka zamarzała nastawał spokój.

W okresie przedwojennym zainstalowano tu prąd stały, tak zwany wodny, który wytwarzany był przez koło wodne poruszającego się młyna i oświetlano nim nietylko mieszkania, ale i dziedziniec gospodarstwa. Po wojnie wszystko zostało jednak zniszczone i powróciły znowu lampy naftowe, które zawieszano na ścianach a trzeba je było ciągle czyścić, gdyż się kopciły (kopciuchy!,-ciocia mówiła).

Pracę maszyn umożliwiały wtedy dwa kieraty stojące po północnej stronie wielkiej stodoły gospodarstwa ( wspólnie używanej) a wykorzystujące siłę koni do nich zaprzężonych. Dopiero w roku 1961 z elektyfikowano Cienię Młyn, postawiono słupy elektryczne przez środek pola i zrobiono wten sposób niby drogę do gospodarstwa. Pamiętam ten moment radości u mojej ciociu,- Józi, która tu z mężem objeła po dziadkach ich część Cienii Młyn od strony północnej. Mówiła do mnie „Krysiu, tylko pstryk i jest jasno wszędzie“, a wujek Sylwek mógł uruchomić pierwszy motor, o mocy wielu „koni” mechanicznych.

Za czasów jeszcze mojego dziadka, a więc do czasów wojny, w młynie osady pracowały dwa koła podsiębierne a rzeka miała wyprostowany bieg, żeby woda spływała sprawniej, i żeby było jej dużo. Dla celów młyna, wykopane były dodatkowo na łące trzy stawy retencyjne, które uzupełniały stare już istniejące   po południowej stronie łąki.

O te miejsca, a raczej o wodę w rzece dochodziło tu ciągle do sprzeczek z dworem ( Józefów), które kończyły się jednak z korzyścią dla gospodarstwa w Cienii Młyn.

Cienia Młyn żyła z młyna i jego pracy, ale nietylko. Na polach siano żyto, owies, jęczmień, len, tytoń, mak, dawniej konopie, kukurydzę, łubin czy saladerę. W sadach dbano o czereśnie, wiśnie, jabłonie, gruszki, renglody czy śliwki. Hodowano krowy, owce, kozy, gęsi, kury, indyki. W stajni trzymano zawsze dwa konie, w obu częsciach gospodarstwa. Na łąkach zbierano siano.

Dziadek codziennie wstawał bardzo wcześnie i obchodził gospodarstwo dookoła. Robił to systematycznie i razem ze swoim bratem Stanisławem poprawiał, później zaistniałe szkody po nocy.

Babia Antonina a później ciocia Józia wstawały już, o świcie. Zadaniem kobiet było wydojenie krów, wygnanie ich na łąkę, odwirowanie mleka, zrobienie sera, masła, przygotowanie posiłków i wielu niekończących się zajęć do samego wieczora.

Jednym z bardzo ważnych prac kobiety, był wypiek chleba. Babcia i ciocia piekły tu wielkie bochny dochodzące do 10 kg w odpowiednio do tego przygotowanym piecu, w którym  mieściło się aż osiem bochenków. Żeby temu zadaniu podołać kobiety rozpoczynały pracę o świcie, rozpalały piec, zarabiały  ciasto, później oczyszczały gorący piec, wkładały wyrośnięte w koszyczkach bochny, zamykały drzwiczki pieca i piekły chleb. Po upieczeniu, a był to przeważnie chleb żytni, wystawiały go na ławy w izbie domu gospodarczego, w którym był piec i kuchnia,- do ostudzenia. Wtedy smarowały go jeszcze słoninką, żeby skórka błyszczała a chleb się lepiej trzymał. Zapach chleba roznosił się po całej okolicy.

Gorącego chleba nie jedzono. Chleb musiał ostygnąć i wtedy był owijany wilgotnym lnianym materiałem i chowany na cały tydzień do piwniczki znajdującej się pod podłogą pokoju jadalnego. Niekiedy była upieczona dla dzieci biała bułka, lub placek drożdżowy z kruszonką.

Gospodarstwo Cienia Młyn posiadało jeszcze inne miejsca i zajęcia. Po zachodniej stronie znajdowały się dwa źródła wody i trzecie dochodzące z Cegielni Cienia przy drodze zwanej Kołek. Woda z nich wypływająca zasilała 7 stawów rybnych, w których hodowano karpie. Za moich czasów w stawach, drugiego południowego gospodarstwa, zaczęto chować beczki z kiszonymi ogórkami. Wypełniano całe stawy i tak przechowywano dobrze i szczelnie produkt do wiosny (, bo przednówki były długie),- żeby sprzedać po korzystnej cenie.

Wszystkie stawy obrośnięte były dębami. Według ostatniego wpisu historycznej księgi wieczystej Cienia Młyn –(cała osada) posiadała 115 drzew. Drzewa jak wycinano, to zaraz sadzono nowe. Niekiedy do osady przychodziłi ludzie zbierać gałązki na opał. Pamiętam jedną kobietę ubraną na czarno, która zbierała gałęzie ( oczywiście za pozwoleniem właściciela) i chowała je w płachcie przewiniętej przez plecy i wiązanej na piersiach, żeby mieć opał w domu, w zimie.

Źródła wody opiewane były różnymi legendami i opowiadaniami. Było to źródło Rosochatka i źródło Pasternik. O tym pierwszym, na którym cieku płynącej wody utworzone były stawy gospodarstwa mojego dziadka, poźniej cioci Józi i wujka Sylwka, napisał Stefan z Opatówka –Giller wiersz, jedenastostronicowy ( widocznie było, to miejsce warte opisania, skoro tyle stron jemu poświęcono)[4]. Był to kolega mojego prapradziadka Michała Roszaka, który bardzo ładnie pisał po polsku.

( ?). Historię źródła i chatki na dębach powtarzano przez pokolenia. Tu również znaleziono skarb ze srebrnymi monetami pod jednym z trzech 1000 letnich dębów,- Rosochatki. Szczęśliwy znalazca, zatrudniony wcześniej do wykopania dęba na belki do nowej stodoły, widząc skarb, uciekł w popłochu ze zdobyczą, rozrzucając z przestrachu parę pieniążków po drodze. Ślad po nim zaginął,a podobno pochodził z Zagorzynka ( miało to miejsce w 1921 roku).

W Cieni Młyn napotykano jeszcze na inne skarby ziemi. Po każdej zimie, na polach, przy orce wiosennej wychodziły na wierzch kamienie, które okalały doły ze starymi urnami. W ciągu całej historii ziemi było tych urn tutaj mnóstwo. Niektórzy mówili, że znajdowało się tu wielkie cmentarzysko z odległej przeszłości. Każda urna znajdowała się w dole wyłożonym wieloma kamieniami ( ich ilość dochodziła niekiedy do półowy furmanki, wozu konnego). W urnach, które rozpadały się po wyciągnięciu z ziemi lub były już starym zgliszczem, znajdował się tylko proch.

Dalej do ziemi Cienii Młyn, po jej zachodniej stronie dochodziły pastwiska zwane  Błoniami albo Dziwczą. To były mokre obszary łąkowo-zalewowe. Wydobywano tutaj torf na opał, wypasano krowy, kozy. Koszono łąki i chowano siano do stodół drewnianych znajdujących się  przed miejscem zwanym Targowica (dawnej osady lokacyjnej Cienia).

Przy drodze prowadzącej do gospodarstwa Cienia Młyn a pastwiskami rosły wielkie topole, których szelest liści straszył w ciemne jesienne noce. Tu rozciągały się późną jesienią białe warstwowe mgły.

Text 2 (in deutsch)

Cienia Młyn (Schatten-Mühle), ein Dorf am Ufer des Flusses Cienia (des Schattens)

Im Südosten, ca. 13 km von Kalisz und 3 km von Opatówek, liegt ein Dorf, genannt Cienia (Schatten). mit einer Wassermühle. Früher gehörte es zusammen mit dem Nachbardorf  Michałów (Michaelsdorf) zum Land des Königs.

Im Jahr 1228 der Geschichte Polens hat der polnische Fürst Władysław III. Dünnbein (Władysław Laskonogi) hier eine Versammlung der Adligen einberufen. Er verlieh den Landesherren von Kleinpolen und dem Rittertum besondere Rechte und Privilegien.

Außerdem adoptierte er hier den Sohn von Leszek Biały.

Der Letzte aus der Dynastie der Piasten, der polnische König Casimir der Große, tauschte die beiden Dörfer Cienia und Michałów ein gegen die Orte Chroślin und Królenicze im Krakauer land und im Land der Sandomierz in der Nähe von Wiślica mit deren Zehnten, und auch Czarnków bei Konin im Polnischen Land. Er unterstellte sie dem Erzbistum Gniezno (Gnesen) im Jahre 1359.

Cienia und Michałów sind Orte, die am Ufer des Flusses Cienią liegen, der hier von Süden nach Norden fließt und einen großen Bogen nach Westen und später nach Süden macht. Ab dem Ort Trojanów wird er anders genannt, ab hier heißt er Trojanówka. Auf dem kleinen Abschnitt des Flusses Cienia (Schatten) gab es in der Vergangenheit drei Wassermühlen, die Miachałów-Mühle, die Cienia-Mühle (Schatten-Mühle) und die Trojanów-Mühle. Die Müller- Familien kannten sich alle und waren sogar familiär mit einander verbunden. Im Allgemeinen kann man sagen, dass die familiären Verbindungen in den genannten Dörfern so groß waren, dass man noch heute auf einen Blick in die Gesichter der hier lebenden Menschen erkennen kann, dass sie verwandt sind.
Cienia Młyn ist ein Ort, in dem meine Mutter, Zofia (Sophia), geboren wurde. Der Name ist der häufigste aller Namen bei der polnischen Landbevölkerung. Sie war die dritte Tochter nach Jadwiga (Hedwig) und Józefa (Josepha) des letzten Müllers, Konstanty (Konstantin) Tomaszewski und seiner Frau Antonina Gibus.

Mein Großvater übernahm den Hof zusammen mit seinem Bruder Stanisław (Stanislaus) Tomaszewski und seiner Frau Michalina (Michaela) Chojnacka. Beide Paare kauften den Besitz zurück, der zweimal von ihrem ältesten Bruder veruntreut wurde, der ihn von seinem Vater und meinem Urgroßvater Nepomucyn (Nepomuk) Tomaszewski [3] erhalten hatte. Die beiden Frauen der Brüder brachten ihre Mitgift ein und halfen so der Familie, das Land zu kaufen. Dann erst konnten die beiden Brüder heiraten, das heißt, sie bekamen von meinem Urgroßvater die Genehmigung zur Hochzeit.
Ich kann nur erwähnen, dass mein Großvater auf die Hochzeitsgenehmigung 15 Jahre warten musste und trotzdem seinen Wunsch, meine Oma zu heiraten, nicht aufgegeben hat. Meine Großmutter stammte aus dem Dorf Michałów (Michalow). Wie sich später herausstellte, waren die beiden Eigentümerinnen sehr beeindruckende und fleißige Frauen.

Diese Familiengeschichte wurde uns allen immer wieder erzählt. Anscheinend gab es eine Chronik der Cienia Mühle (Schatten Mühle), die aber verschwunden und nicht mehr auffindbar ist.

Als ich dann in Kalisz wohnte, habe ich das Dorf oft besucht, weil dort meine Großeltern, Mamas Eltern, lebten. In Cienia (Schatten) verbrachte ich viel Zeit während der Sommerferien und später meinen Urlaub. Heute erinnere ich mich an jedes Stück dieses Landes und kenne jeden Stein am Fußweg.

Cienia Młyn wurde unserer Familie im Jahr 1688, fünf Jahre nach der kriegerischen Expedition des Königs Jan III Sobieski in Wien, gegeben. Von diesem Ereignis berichtet das Katasterbuch des Dorfes. Nach diesem Dokument erhielt der in der Arbeit mit Mühlen erfahrene und engagierte Jan Cieński (Johannes Schatten) und Zofia aus  Cienia (Sophie aus Schatten), deren Eheschließung im Jahre 1654 stattfand, das Land. Seit dieser Zeit gehörte per Gesetz das Land um Cienia Młyn (Schatten-Mühle) unserer Familie.

Es ist eine erstaunliche Leistung, das Land über so einen langen Zeitraum durch die doch turbulente Geschichte Polens zu halten.

Das Land war für meine Familie das größte Gut des Lebens. Harte Arbeit und ständiger Kampf um seinen Fortbestand haben gemacht, dass die Verbindung zu dem Grund und Boden unglaublich stark war. Wer hier geboren wurde, erfreute sich an dem Ort und wenn er ihn verlassen musste, hat er ihn das ganze Leben nicht vergessen. Er war zeit seines Lebens mit dem Land, das ihm Brot gegeben hat, und der Familie verbunden.

Es sei darauf hingewiesen, dass nur eins der vielen Kinder ausgewählt wurde, die Nachfolge  des Müllers und das Erbe der Eltern anzutreten.

Die anderen Kinder, und es gab damals viele, bekamen eine Mitgift oder Auszahlung und gingen fort aus dem familiären Umfeld. Manche kauften für sich einen neuen Hof oder finanzierten alte Höfe durch eine Heirat. Andere suchten ihr Glück im nahgelegenen Opatówek oder Kalisz.

Auf diese Weise verteilten sich die Leute in der gesamten Region. So ging auch meine Mutter in Kalisz zur Schule, fand hier ihr Glück und blieb nach dem Abitur in der Stadt. Sie wurde Kaliszanka (Einwohnerin von Kalisz). Sie hat jedoch niemals ihr Dorf und dessen Schönheit vergessen. Bei dem Versuch, ihr Heimweh zu überwinden, halfen ihr die Werke von Mickiewicz „Pan Tadeusz“ (Herr Thaddäus), die sie immer wieder las bis ans Ende ihres Lebens.

„Cienia (der Schatten)“ war aber auch immer jedem sehr nah. Niemand, weder Gesinde noch Familienmitglieder, verließen das Haus einfach „blank“ oder hungrig. Jeder der Cienia besuchte, bekam immer etwas zum Abschied, das heißt, er hatte Taschen voll mit Essen mit zu schleppen oder später einen vollen Kofferraum im Auto. Man hat hier gerne das, was auf dem Feld gewachsen ist, mit den anderen geteilt und schenkte das Erwirtschaftete an Freunde, nach polnischem Brauch.

Aus der Familiengeschichte und meiner eigenen Kindheit, die ich hier verbrachte, weiß ich, dass das Dorf sehr schön war.

Durch das ganze Land fließt der Fluss Cienia (Schatten) mit seinem alten Nebenlauf Kropiewnica (die Tropfende). Zwischen deren Flussbett befanden sich Wiesen, auf denen Kühe, Schafe, Pferde und  manchmal sogar Ziegen oder Gänse weideten. Hier gab es aber auch Moore und Sümpfe, die sich bis zum Dorf Józefów (Josefsdorf) und weiter sogar bis Marchwacz (Pferdeschwanz) verbreiteten. Das alte Flussbett des Cienia, genannt Kropiewnica, lag direkt im Osten und grenzte unmittelbar an die eiszeitlichen Dünen des Tals von Cienia.
Auf den Dünen wuchsen Brombeeren, in den Sümpfen Dotterblumen und Weidenkätzchen. Der alte Fluss Struga (Rinne), oft genannt Strzecha (Beschützer), und auch unter dem Namen bekannt als das Strohdach des Hauses, weil sich der Einzelne vielleicht von der Seite von jeglichem Verkehr entfernte und ihn die Lage des Bauernhofs schützte. Hier gab es einen sehr interessanten und geheimnisvollen Übergang über den Fluss. Das alte Flusstal war bereits vermoort und bewachsen mit Wasserlinsen und Teichrosen. Manchmal war darin kein Wasser zu sehen. Es existierte keine Brücke oder ein Brückenbaum, um es zu überqueren, aber es gab im Fluss angeordnete Steine und bei diesen Pfosten. Die Stelle wurde nicht jedem gezeigt und ich neige sogar dazu, hier zu sagen, dass sie geheim gehalten wurde. Passieren konnte man diese Stelle mit zwei Stöcken. Die Technik des Überquerens musste man erst längere Zeit üben, sonst bestand die Gefahr, in den Sumpf zu stürzen und zu versinken.

Das war eine sehr abschreckende Überquerungsmöglichkeit, nicht für jedermann, sondern nur für vertrauenswürdige und in dieser Kunst Geübte.

Von den Wiesen zum Hof konnte man den Fluss über eine Furt durchqueren, auf der es immer neue Baumbrücken mit einem Draht zum Festhalten gab.

Die Wassermühle des Dorfes, wo mein Großvater früher arbeitete, lag südlich des Flussübergangs, der aus einem Baumstamm über den Fluss bestand. Von dieser Stelle bis zur Mühle am linken Ufer lag der Garten des Hofes, der sich neben dem alten Haus mit dem Strohdach befand. In diesem Haus kamen alle hier zur Welt. Das Haus hatte mein Urgroßvater Nepomucyn (irgendwo in der Świerszyna) gekauft, nachdem der alte Hof mit dem ganzen Inventar in Cienia Mühle im Jahre 1904/05 abgebrannt war.

Das ursprüngliche Gebäude war beim Kauf schwarz, teilweise hat man es später zur Gartenseite weiß gekalkt. Es wurde auf dem gleichen Gelände gebaut, auf dem das alte Haus, das abgebrannt war, gestanden hatte. Das Gebäude stand mit den längeren Seiten nach Süden und Norden, die Schmalen zeigten nach Westen und Osten. Der Eingang des Hauses an der Westseite führte zu einem Altan, der Haupteingang an der Südseite zur Siena, dem Siena-Korridor, einem Flur ähnlichen Raum.

Wenn man die Tür zur Siena öffnete, musste man die Schuhe ausziehen, Oberbekleidung und Mützen ablegen. Vor der Tür hing ein Weihwasserbehälter aus Zink. Man benetzte die Finger und bekreuzigte sich, bevor man in die Wohnung eintrat. Beim Gang über die Schwelle  sagte man „Strzeż Boże“ (Beschütze uns Gott). Die gleiche Begrüßung wurde verwendet, wenn man während der Arbeit auf den Feldern jemanden getroffen hat.

Im Garten auf der Nordseite des Hauses wuchs alles, was schön war. Es gab Apfel- und Birnbäume, Johannisbeersträucher, Narzissen, Flieder, einen Walnussbaum, eine Lärche, und am Fluss standen Haselnussbäume. Durch den Garten floss der kleine Bach aus der Quelle der Rosochatka und in unmittelbarer Nähe waren Bienenstöcke aufgestellt. Wenn man die Fenster des Hauses zum Garten hin öffnete, fühlte man den Hauch frischer Luft, heute schon schwer zu beschreiben, es war ein Geruch von Erde und Pflanzen zusammen. Ich kann nur aus eigener Erinnerung sagen, es war eine einzigartige Frische, oder besser, der Duft war wie ein Parfüm des Gartens.

Von der Seite des Hofes wurden die Fenster mit den Fensterläden nach außen geöffnet und diese Hausseite wurde von der südlichen Sonne beheizt. In noch nicht so weiter  Vergangenheit herrschte hier rege Betriebsamkeit. An jedem Tag kamen Fuhrwerke zur Mühle, voll beladen mit Korn und am Weg am südlichen Flussufer der Cienia (Schatten) standen die Wagen hintereinander in der Warteschlange. Mama hat mir erzählt, dass, wenn so viele Leute vor der Mühle standen, mein Opa, nicht nur einen, sondern mehrere Helfer brauchte. Man erzählte von ihm, dass er das Korn sehr gut mahlte, denn das Mehl war sehr fein und weiß. Davon hörte ich noch im Ort Bogumiłów, als ich im Jahre 2008 zufällig mit einem alten Mann darüber gesprochen habe.
Nach der Arbeit in der Mühle war mein Opa ganz weiß. Jeder im Haushalt hörte den ganzen Tag das sich ständig drehende Wasserrad der Mühle und das rauschende, vom Rad fallende Wasser. Nur im Winter, wenn das Wasser des Flusses durch den Frost erstarrte, kam Ruhe und Erholung.

In der Zeit zwischen dem ersten und zweiten Weltkrieg installierte man auf dem Hof Gleichstrom, den sogenannten Wasserstrom, der durch die Bewegung des Wasserrades der Mühle produziert wurde. Man konnte nun nicht nur die Wohnungen sondern auch den ganzen Hof der Cienia Młyn (Schatten-Mühle) beleuchten.
Nach dem II. Weltkrieg wurde alles zerstört und man kehrte zurück zu Öllampen, die man an den Wänden aufhängte und die man oft reinigen musste, weil sie rußten („Aschenputteln“ hat meine Tante oft gesagt).

Die Arbeitsmaschinen wurden damals durch zwei Göpel bewegt, die auf der Nordseite der großen Scheune des Hofes standen und die durch die Kraft zweier Pferde bewegt wurden. Erst im Jahr 1961 hat man Cienia Młyn elektrifiziert und Betonpfeiler aufgestellt entlang des neuen Weges durch die Mitte des Feldes.
Ich erinnere mich an den Moment der Freude meiner Tante Josefa, die mit ihrem Ehemann Sylwester nach meinen Großeltern den nördlichen Teil der Cienia Młyn (Schatten-Mühle) bekommen hat. Sie sprach zu mir: „Krysiu! Nur einmal drücken und es ist überall hell. “ Und der Onkel Sylwek konnte den ersten Motor, die Kraft der vielen mechanischen „Pferde“, starten.

Als mein Großvater noch lebte, das heißt bis zum II. Weltkrieg, arbeiteten in der Mühle der Siedlung zwei große unterschlächtige Wasserräder. Zu dieser Zeit wurde der Flusslauf begradigt, sodass das fallende Wasser schneller fließen konnte.

Für die Zwecke der Mühle wurden drei Aufbewahrungsteiche auf der Wiese gegraben, die die vorhandenen alten auf der Südseite der Wiese ergänzten.

Um diese Orte und das Wasser im Fluss kam es oft zu Streitereien mit den Herrensitzen in Józefów (Josefsdorf), die aber immer zugunsten des Hofes Cienia Młyn ausgingen.

Cienia Młyn lebte nicht nur von der Mühle sondern auch von der Landwirtschaft. Auf den Feldern säte man Roggen, Hafer, Gerste, Flachs, Tabak, Mohn, Mais, Lupinen oder Serradella. In den Obstgärten bemühte man sich um Kirschen, Sauerkirschen, Äpfel, Birnen, Pflaumen oder Renekloden. Man züchtete Kühe, Schafe, Ziegen, Gänse, Hühner und Truthähne. Im Stall standen stets zwei Pferde in beiden Teilen des Hofes. Auf den Wiesen sammelte man Heu.

Opa stand immer sehr früh auf und jeden Morgen machte er einen Rundgang um den Hof. Er führte diese Tätigkeit systematisch zusammen mit seinem Bruder Stanislaus aus, um zu schauen, was in der Nacht beschädigt worden war. Später reparierten sie dann den Schaden.

Großmutter Antonina und später Tante Józefa standen schon vor dem Morgengrauen auf. Die Aufgabe der Frauen war es, die Kühe zu melken, sie auf die Weide zu bringen, dann Milch zu zentrifugieren, Käse und Butter zu machen, alle Mahlzeiten für die Familie vorzubereiten und  unzählige andere Aktivitäten bis spät in den Abend.

Eine sehr wichtige Arbeit der Frauen war das Backen des Brotes. Oma und Tante haben hier große, runde Brote gebacken, genannt „Bochny“, deren Gewicht oft  bis zu 10 kg erreichte, in einem für 8 solcher Brote geeigneten Ofen. Um all diese Aufgaben zu bewältigen, fingen die Frauen mit ihrer Arbeit  im Morgengrauen an. Sie zündeten das Feuer im Ofen an, rührten Teig an, später machten sie den Ofen sauber von Holz und Kohle, gaben die großen Brote aus den Körben rein, machten die Tür des Ofens zu und buken das Brot.  Nach dem Backen von meistens Roggenbrot legten sie es auf die Bänke in der Küche,  damit es dort abkühlen konnte. Danach bestrichen sie die fertigen Brote mit Speckhaut, um die Kruste zum Glänzen zu bringen, denn dann hielt sich das Brot länger.  Der Geruch des frisch gebackenen Brotes zog durch die ganze Umgebung.

Heißes Brot hat man nicht gegessen. Es musste abkühlen und dann wickelte man es in nassen Stoff aus Flachs und verstaute es in einem Kellerraum unter dem Fußboden des Speisezimmers für die ganze Woche. Manchmal wurde für die Kinder ein Weißbrot oder Hefekuchen mit Streusel zubereitet.

Im Hof Cienia Młyn (Schatten -Mühle) gab es noch andere Orte und Aktivitäten. Auf der Westseite waren zwei Wasserquellen und noch eine dritte aus der Ziegelei neben dem Weg, den man „Pfosten“ genannt hatte.  Das Wasser füllte sieben Fischteiche, in denen Karpfen gezüchtet wurden. In meiner Zeit wurden an der südlichen Seite des Hofes in Teichen Fässer mit Salzgurken gelagert. Man füllte ganze Teiche damit voll und so überwinterte das Produkt bis zum Frühling, in dem frische Ware knapp oder gar nicht zu bekommen war und konnte es nun für gutes Geld verkaufen.

Alle Teiche waren von den hier wachsenden Eichen umgeben. Nach einem Eintrag im Grundbuch des Landes wuchsen hier in der gesamten Siedlung der historischen Cienia Młyn (Schatten-Mühle) während der Lebenszeit meiner Großeltern 115 Bäume. Wenn man früher Bäume entfernt hatte, pflanzte man auf der Stelle bald neue. Manchmal kamen zu uns Leute, die Zweige für Feuerholz gesammelt hatten. Ich erinnere mich an eine Frau, die schwarz gekleidet war und über der Schulter ein vor der Brust gebundenes, großes Tuch trug, in das sie viele Zweige packen konnte. Sie hatte natürlich die Erlaubnis von unserem Opa erhalten, hier Zweige als Brennmaterial für den Winter zu sammeln.

Die Wasserquellen des Ortes wurden aus verschiedenen Legenden und Erzählungen besungen. Hier waren die Quellen Rosochatka und Pasternik. Über die erste, von deren natürlich fließendem Wasser die Fischteiche meines Großvaters und später die meines Onkels Sylwek und meiner Tante Józia bewässert wurden, hat Stefan von Opatówek ein 11-seitiges Gedicht geschrieben Anscheinend war es ihm das wert, den Ort zu beschreiben und ihm so viele Seiten zu widmen [4]. Er war ein Freund meines Urgroßvaters Michael Roszak, der in sehr schöner Schrift schreiben konnte.

Die Geschichte der Quelle und die des Häuschens, das auf den drei Eichen gebaut worden war, wiederholte sich ständig durch alle Generationen. Eines Tages fand man hier einen großen Schatz von vielen silbernen Münzen unter einer der 1000-jährigen Eichen, bei der Quelle Rosochatka. Der glückliche Finder, der beauftragt war, eine Eiche für den Bau einer neuen Scheune zu fällen, sah den Schatz und ist mit ihm weggelaufen. In der Eile verlor er ein paar Münzen auf seinem Weg. Von ihm gab es keine Spur mehr, aber anscheinend stammte er aus Zagorzynek. All dies geschah im Jahre 1921.

In Cienia Młyn (Schatten-Mühle) wurden noch andere Schätze im Boden gefunden. Nach jedem Winter während des Frühjahrs-Pflügens kamen auf den Feldern Steine aus der Erde an die Oberfläche, die im Kreis um alte Urnen gelegen hatten. Das bedeutet, es gab hier alte Gräber.
Im Lauf der Geschichte wurden sehr viele gefunden. Manche Menschen waren der Meinung, dass es sich hier um ein großes Gräberfeld aus der Vergangenheit handelte. Jede Urne befand sich in einem Loch, dessen Wände mit vielen Steinen ausgelegt waren. Die Anzahl der Steine füllte oft halbe Fuhrwagen. In den Urnen, die an der Oberfläche sofort zerbrachen, befand sich nur die Asche der Verstorbenen.

Weiter bis zur Ansiedlung Cienia Młyn breitete sich von der westlichen Seite eine riesige Weidelandschaft aus, die man Błonie/Dziwcza genannt hatte. Das waren oft nasse oder überschwemmte Wiesen. Man hat hier Torf abgebaut als  tägliches Brennmaterial. Kühe und Ziegen weideten hier. Das Gras mähte man mit der Sense und verstaute es danach in hölzernen Scheunen, die an einem Platz, der den Namen Targowica hatte, standen. Der Ort hatte das Dorfrecht erhalten.

Entlang des Weges zur Cienia Młyn durch die ganze Weidelandschaft wuchsen große Pappelbäume. Das Rauschen der Blätter konnte einem in den dunklen Nächten Angst machen. Im Spätherbst erstreckten sich hier dicke Nebelschwaden, die alles den Blicken entzogen.

[2] http://www.biblioteka.opatowek.pl/historia/mlyny/przywilej-na-mlyn-w-osadzie-cienia.html

[3] http://www.biblioteka.opatowek.pl/opatowianie/nepomucyn-tomaszewski.html

[4] http://www.biblioteka.opatowek.pl/literatura/stefan-january-giller/krotkie-curriculum-vitae-matyjasza.html2013-07-20 18.02.342013-07-20 18.08.152014-10-23 22.00.29-12013-07-20 18.43.572014-10-23 22.03.262014-10-23 22.07.40-1

Moja mama Zofia
Moja mama Zofia
Moja mama Zosia w środku
Moja mama Zosia, w środku
Sanie w zimie były nieodzowne
Sanie były w zimie nieodzowne

10371979_719666391408290_2243431830772319176_n

Antonina Gibus Tomaszewska żona ostatniego młynarza na młynie w Cienia Młyn, tu w sroodku z córkami Zofią po lewej i Jadwigą po prawej zdjęcia nad rzeką Cienia
Antonina Gibus Tomaszewska żona ostatniego młynarza na młynie w Cienia Młyn, na zdjęciu w środku z córkami Zofią po lewej i Jadwigą po prawej nad rzeką Cienia
Ostatnie żarno z młyna w trapezy spięte w obręcz
Ostatnie żarno z młyna wodnego. Składało się z wielu trapezów z rowkami spiętych w jedną obręcz zabezpieczoną nitami.
 Pierwsza choinka po  II wojnie światowej
Pierwsza choinka po II wojnie światowej
Konstanty Tomaszewski syn Nepomucyna Tomaszewskiego i Antoniny Roszak ostatni młynarza na młynie w Cienii Młyn.
Konstanty Tomaszewski syn Nepomucyna Tomaszewskiego i Antoniny Roszak. Ostatni młynarz na młynie w Cienii Młyn.
Zofia z Jurkiem
Zofia z Jurkiem
Antonina Gibus Tomaszewska
Antonina Gibus Tomaszewska
Rwanie czereśni
Rwanie czereśni
Józefa Tomszewska córka Konstantego na majątku Cienia Młyn po północnej stronie z Sylwestrem Pokojowym jej mężem i z małym Andrzejkiem dzisiejszym posiadaczem tej ziemi
Józefa Tomaszewska, córka Konstantego na majątku Cienia Młyn, po północnej stronie, z Sylwestrem Pokojowym jej mężem i z małym Andrzejkiem dzisiejszym posiadaczem tej ziemi
Staw z kępą
Staw z kępą

10406478_719680921406837_5094232829726357873_n10406478_719680911406838_8516118429143804427_n10628246_797077377000524_5863024388955982329_n

wielka topola, która rosła przy młynie została powalona
Wielka topola, która rosła przy młynie została powalona
Kładka na rzece Cienii prowadząca na łąkę od niej na południe rozciągał się ogród
Kładka na rzece Cienii prowadząca na łąkę od niej na południe rozciągał się ogród
Południowa granica majątku Cienia Młyn przy rzece Cienii. Rosną tu topole i leżą wielkie kamienie.
Południowa granica majątku Cienia Młyn przy rzece Cienii. Rosną tu jeszcze topole i leżą wielkie kamienie.
pozostałości po młynie w Cienii Młyn
Pozostałości po młynie w Cienii Młyn

10644831_781656288542633_5884225133775644642_n

Legendami opiewane źródło Rosochatka.
Legendami opiewane źródło Rosochatka.
Jeden z siedmiu stawów z drewnianym mnichem. Pobiera wodę ze żródła Pasternik
Jeden z siedmiu stawów osady z drewnianym mnichem. Pobiera wodę ze żródła Pasternik
Rzeka Cienia
Rzeka Cienia